Jezu, pozwalam Ci

VI NIEDZIELA ZWYKŁA

Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!» Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.
Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».
Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
(Mk 1, 40 – 15)

„Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. To najlepsza forma modlitwy, w której nie mówimy Jezusowi, co ma robić, ale wyrażamy wiarę w Jego moc i podporządkowujemy się Jego woli.

„Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. To brzmi tak, jakby trędowaty pozwalał Panu Jezusowi się uzdrowić. I rzeczywiście – żeby Jezus mógł działać w naszym życiu, potrzebuje naszej zgody. Potrzebuje aktu woli, w którym zaufamy Mu i pozwolimy działać. Problem w tym, że pozwalając Jezusowi działać, trzeba zrezygnować z własnego pomysłu na działanie, z własnej wizji życia, zdrowia czy wolności…